Od rybołówstwa do wynajmu pokoi – jak turystyka zmienia Władysławowo.
Studentki UAM – Karolina Romanowska i Weronika Wołowiec – podjęły badania dotyczące wpływu turystów i turystyki na życie mieszkańców Władysławowa.
Studentki przeprowadziły siedem wywiadów z osobami związanymi z branżą turystyczną obecnie lub w przeszłości. W trakcie prowadzenia badań w terenie okazało się, że niemal wszyscy mieszkańcy są powiązani z tym sektorem. Po kilku dniach w terenie i wstępnych rozmowach badaczki były zmuszone przekształcić swój projekt z początkowo planowanego porównania wpływu turystyki na życie codzienne mieszkańców związanych i niezwiązanych z branżą turystyczną we Władysławowie.
Dzięki zaistniałej sytuacji, badaczki lepiej zrozumiały jak przemiany gospodarcze kształtują to, czym dane społeczeństwo się zajmuje.
Władysławowo, które kiedyś utrzymywało się przede wszystkim z rybołówstwa, po powolnym wymieraniu tego sektora musiało się szybko przebranżowić. Zarządcy i mieszkańcy zrozumieli, że szansą na zarobek będzie uatrakcyjnienie swojej miejscowości w celu przyciągnięcia turystów. Mieszkańcy Władysławowa zaczęli więc przekształcać swoje domostwa pod wynajem pokoi, a władze państwa zaczęły inwestować w remonty ulic, tworzenie przestrzeni wypoczynkowo-rekreacyjnej i remont zejść na plażę, co jak wychodziło w czasie rozmów z uczestnikami naszego projektu, wpłynęło również na polepszenie życia mieszkańców.
W badaniach jedną z najbardziej urzekających nas spraw okazała się kwestia relacji. Dowiedzieliśmy się, że między osobą lokalną, a przyjezdną potrafi się zawiązać prawdziwa i trwała relacja. Ludzie wracają latami w te same miejsca i do tych samych ludzi, bo czują się tam dobrze. To co znane, daje nam poczucie bezpieczeństwa, schronienia.
Specyfika badań – dotyczyły całego miasta Władysławowo – pozwoliła studentkom dopatrywać się schronienia w wielu drobnych otaczających nas rzeczach, czasami nieoczywistych na pierwszy rzut oka. Dla przykładu – w księgarni na sławnej ulicy Hallera – można zakupić przedmioty same w sobie będące nośnikami, schronieniem dla pamięci i dziedzictwa kulturowego. Schronienie przed drastycznie postępującymi przemianami miasta, miasta w sensie fizycznym oraz społecznym. Chodzi tu o powieści czy dzienniki, wszelkiego rodzaju wspomnienia lokalnych twórców i artystów czy po prostu “zwyczajnych” mieszkańców Półwyspu Helskiego spisujących kolejne “zwyczajne” dni swojego życia. Jest to świetny przykład edukacji regionalnej, dający możliwość ukorzenienia i dopełnienia swojej tożsamości.
We wspomnianej księgarni, dokładnie regał obok dzienników i wspomnień, stoją rządkami na półkach niepozornie przewodniki turystyczne. Promują one Wybrzeże Bałtyku jako znakomite miejsce do wypoczynku i spędzenia wolnego czasu. Pomimo prężnie postępujących zmian w rozwoju infrastruktury nadmorskich miast, wciąż największe benefity płyną właśnie (co za gra słów!) z bliskości Morza Bałtyckiego. Warunki środowiska naturalnego stają się prawdziwym schronieniem dla osób migrujących tu z nadzieją na wybawienie przez jod i morskie fale, jak również stałych mieszkańców zarabiających na życie w branży turystycznej.
W sprawie ochrony środowiska naturalnego Władysławowo nie jest do końca bierne. Co prawda istnieją aspekty, które wciąż pozostawiają wiele do życzenia, jednakże już teraz wielką szkodą byłoby utracenie wszystkich darów jakimi obdarza nas natura na tych obszarach. Miasto zdaje sobie sprawę, że ruch turystyczny na którym bazuje cała gospodarka, funkcjonuje właśnie dzięki bliskości morza. Dlatego podejmowane są działania mające na celu zatrzymanie lub opóźnienie czynników zagrażających naturalnej stronie Półwyspu Helskiego. Przykładami tych działań są między innymi objęcie części terenów programem Natura 2000 czy włączenie ich w granice Nadmorskiego Parku Krajobrazowego. Dają one szansę schronienia wielu gatunkom istot, roślin czy elementom krajobrazu, bez których wybrzeże Bałtyku nie byłoby tak cenione i wartościowe jak jest obecnie.
Ochronę środowiska naturalnego mają zapewniać również restrykcje dotyczące połowu ryb nałożone na rybaków przez Unię Europejską. Mają za zadanie powstrzymać ludzi od agresywnego i nieodwracalnego naruszenia stanu wód Bałtyku, co miałoby się objawić między innymi przełowieniem ryb.
Nowe przepisy przekreśliły restaurację gospodarczą miejscowości nadmorskich, w tym Władysławowa. Miasto, które kiedyś czerpało siły witalne z rybołówstwa, musiało poddać się nieuchronnym zmianom i zaprzyjaźnić się na dobre z sektorem turystyki. Turystyka jest o tyle wdzięczna, że mogą zarabiać na niej nie tylko rybacy, którzy przekształcili swoje kutry na potrzeby przyjezdnych, ale i inni mieszkańcy miasta. Schronienie emanuje tu w kilku aspektach. Restrykcje unijne tworzą barierę ochronną dla środowiska naturalnego, flory i fauny głębin Morza Bałtyckiego. Z drugiej strony rybacy nie zostają pozostawieni sami sobie. Otrzymują rekompensaty pieniężne w zamian za niewypływanie w morze, choć jest to obiektem zaciekłych dyskusji. W zamyśle prawodawców ma to uchronić rybaków przed brakiem środków do życia, w momencie kiedy ograniczono im możliwość wykonywania zajęcia, którym parają się od pokoleń.
Mimo że, rybołówstwo zeszło na daleki, daleki plan, miasto nie zamierza porzucić swojej historii i dziedzictwa. W wielu publicznych miejscach możemy doszukiwać się akcentów zahaczających o bogatą przeszłość Władysławowa. Niektóre elementy łączą w sobie nie tylko odniesienia historyczne, ale przede wszystkim pełnią rolę dekoracyjną lub informacyjną. Wypełniają wolną przestrzeń, a przy tym chronią wspomnienia starszych mieszkańców miasta.